sobota, 5 maja 2012

"Przełom w odchudzaniu" według Wirtualnej Polski i... mój "przełom"

 Dziś na głównej stronie Wirtualnej Polski pojawił się taki oto tekst na temat "nowej" diety Josepha Mercola (pisownia oryginalna):

Ograniczasz tłuszcze, drobiazgowo liczysz kalorie, a waga ani drgnie? Amerykański lekarz Joseph Mercola uważa, że głównymi winowajcami są produkty zbożowe. I zaleca rezygnację z chleba i innych produktów zbożowych. Czy ta dieta stanie się równie popularna jak dieta Dukana? Już najmniejszy kęs chrupiącej bułeczki czy chleba sprawia, że masz ochotę coś zjeść. A często jest to coś słodkiego! Dzieje się tak, ponieważ zboża zwiększają poziom glukozy we krwi, a tym samym powodują apetyt na słodycze. Co więcej, zwiększony poziom insuliny nie pozwala na korzystanie ze zgromadzonych zapasów tłuszczu, a więc go nie spalamy. Gdy insuliny jest dużo, zmniejsza się ilość glukagonu sprzyjającemu spalaniu tłuszczów i cukrów oraz ludzkiego hormonu wzrostu odpowiedzialnego za budowę masy mięśniowej. Wysoki poziom insuliny sprawia, że wciąż czujemy się głodni! Ta karuzela doprowadza do tego, że nie jesteśmy w stanie pozbyć się dodatkowych kilogramów. Jeśli chcesz schudnąć, powinnaś zacząć od ograniczenia produktów zbożowych. Dieta bez zbóż ma trzy fazy. Rozpoczyna się ją od fazy wstępnej, która trwa 72 godziny. Podczas niej możesz jeść trzy główne posiłki i cztery przekąski. Do każdego posiłku dobrze jest dodawać porcję białka (ryby, kawałek kurczaka, indyka, orzechy) oraz surowe warzywa, co ustabilizuje poziom cukru. Jedz co dwie godziny i do momentu, aż poczujesz się syta. Dzięki temu zrównoważysz przemianę materii i nie dopuścisz do napadów głodu. W diecie bez zbóż musisz wyeliminować nie tylko wszystkie produkty zbożowe, ale także cukier, słodzik i warzywa skrobiowe, m.in. ziemniaki. Słodkie warzywa (marchew, buraki) powodują szybki wzrost glukozy we krwi i w pierwszych fazach diety lepiej z nich zrezygnować. Warzywa, które możesz jeść bez obaw, to m.in. szparagi, kalarepa, botwina, szpinak, cykoria, brokuły, kalafior, cukinia, różne rodzaje sałat, kapusta, papryka. Oprócz zdrowych warzyw w diecie bez zbóż niezbędne są białka. Najzdrowszym źródłem są jajka, najlepiej przyrządzane w takiej formie, aby żółtko było płynne. Sięgaj po mięso oraz ryby (płastuga, dorsz, makrela, sardynki, tilapia). Oprócz wszelkich produktów zbożowych musisz pożegnać się z ciastami, lodami i cukierkami. Niedopuszczalne są słodzone napoje: kawa, herbata, coca - cola, soki owocowe. Z diety należy wyeliminować produkty zawierające kwasy tłuszczowe trans (gotowe wypieki, margaryna), ketchupy, słodkie marynaty, a także przetworzone oleje roślinne bogate w tłuszcze omega - 6 (słonecznikowy, kukurydziany). Możesz pozwolić sobie na niewielkie ilości sera, ale odstaw mleko. W pierwszych dwóch fazach diety nie wolno pić żadnego alkoholu, a w trzeciej można pozwolić sobie na czerwone wino.

Uważam, że rezygnacja z chleba, ziemniaków, makaronu i wszelkiego rodzaju zbóż jest zbawienna dla naszego organizmu.  Nie wspominając o słodyczach i w ogóle cukru, alkoholu w dużych ilościach czy tłuszczach niepochodzących z ryb czy oliwek. Nie mogę się jednak zgodzić, że owoce i słodzik będą blogować chudnięcie - wiem po sobie, że tak nie jest, a owoce (oczywiście w rozsądnych ilościach, bo w nich też jest sporo cukru w postaci fruktozy) mają dobry wpływ na przemianę materii i nie wyobrażam sobie nie jeść owoców, które w momentach nadejścia wielkiej ochoty na coś słodkiego, pomagają ją przezwyciężyć.

Oto moja dieta:
Jestem osobą pracującą i to intensywnie, nie mam czasu na robienie wyszukanych dań. Mam jednak kilka zasad, których trzymam się raczej sztywno. Unikam śniadań według zaleceń mojego lekarza, który uważa, że pierwszy posiłek zjedzony około południa będzie mieć lepszy wpływ na nasz organizm - całkowicie się z tym zgadzam. Rano wystarczy dobra herbata lub kawa bez cukru (można wspomagać się słodzikiem, jeśli komuś nie smakuje gorzka, odrobina mleka też nie zaszkodzi), choć za kawą nie przepadam i delektuję się herbatami świata. Jem wszystkie rodzaje ryb i chudych mięs, nie jem żeberek, a karkówkę tylko z grilla i bardzo rzadko, zawsze usuwam widoczny tłuszcz. Zero ziemniaków, zero makaronu, zero płatków, zero ryżu, żadnych płatków - po prostu nie jem zbóż pod żadną postacią, jedynie sporadycznie otręby. Nie unikam serów, jem twaróg, niekoniecznie 0% tłuszczu (po prostu chudy), jogurty naturalne, rzadko ser żółty (uwielbiam, lecz powszechni wiadomo, że jest tłusty). Jem wszystkie owoce, ale unikam bananów, winogron i arbuzów (nie lubię) ze względu na dużą zawartość cukru. Nie jem żadnych fast foodów, słodyczy ani sosów spod mięsa (zwłaszcza zabielanych mąką), lasagne, pizzy - wszystko to odpada. Jak sobie radzę w restauracji? Jak można się domyślić zamawiam sałatki, zawsze duże, wieloskładnikowe, nie unikam sosu jogurtowego, moje oczy jedzą razem ze mną. Zamawiam również mięso z grilla z sałatką, oczywiście bez dodatków w postaci frytek, talarków czy dufinek. Jem parówki, choć wiem, że to niezbyt dobra opcja, ale tylko z powodu braku czasu. Nie marudzę, gdy ktoś mnie częstuje, zawsze wybieram coś, co ewentualnie mogę zjeść. Jeśli ktoś mnie nie zna i czymś częstuję, to mówię, że jestem diabetykiem i mi nie wolno - działa. Kiedy z całą rodziną podjeżdżamy pod McDonald's na lody, zamawiam colę zero, a kiedy idziemy coś zjeść, biorę sałatkę z grillowanym kurczakiem. Nie odmawiam sobie ketchupu ani musztardy, oczywiście w małych, wręcz niewielkich ilościach. Jajka jem bez ograniczeń, zwykle do 3 dziennie, nie więcej, czasem wcale. Robię omlety z jajek i sera wiejskiego, urozmaicam sobie wszystko jak tylko mogę. Do smażenia używam tylko oliwy z oliwek, która zastępuje mi każdy rodzaj tłuszczu. Jem orzechy, zwłaszcza nerkowce i brazylijskie. Warzywa jem każde oprócz ziemniaków i tych, za którymi nie przepadam, a więc buraki, groszek, surowa marchewka. Często kupuję mrożonki, zwłaszcza kalafior i brokuły. Unikam kolacji, a jeśli już ją zjem, to nie później niż dwie godziny przed snem. Wspomagam się błonnikiem z ananasem (nie ma problemu z zaparciami), ale jabłko dziennie również daje niezłe rezultaty.
Cztery lata temu schudłam na "mojej" diecie około 15 kilogramów w miesiąc przy prawie codziennej jeździe na rowerze, zwykle godzinkę lub dwie. Teraz nie mam czasu na tak długie wyprawy, ale staram się ruszać, kiedy tylko mam okazję. Uważam, że moja dieta jest zdrowa i w miarę rozsądna.
Pozdrawiam wszystkich z nadprogramowymi kilogramami, tak jak ja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz