piątek, 18 maja 2012

Z dziennika odchudzającego się

W niedzielę minie 3 tygodnie od kiedy jestem na diecie. Codziennie bez chleba, codziennie mało, codziennie post. Jednak czuję, że dam radę, choć bywa ciężko. Wczoraj na przykład miałam ochotę na wszystko, co jest w lodówce, to zły znak. Dziś już mi przeszło. To dobry znak. Wszyscy odchudzający się - trzymam za nas kciuki.

niedziela, 13 maja 2012

Sezon truskawkowy nadchodzi!!!


Zdjęcie: driscolls.com
A dla nas - ludzi na diecie - to prawdziwy rarytas. Będziemy mogli zajadać się tym fantastycznie pysznym owocem prawie bezkarnie, oczywiście soute. Ja już nie mogę się doczekać dorodnych truskaweczek na moim talerzu:) Ach....

Zdjęcie: pohlmans.com.au
WARTOŚĆ ODŻYWCZA TRUSKAWEK:
 w 100g truskawek mamy 32 kalorie. To znaczy, że jeśli zjemy naraz kilogram, dostarczymy organizmowi  320 kalorii. To tak niewiele jak na taką pyszność! W stu gramach jest też 7,7g węglowodanów, co w mojej diecie pozbawia mnie możliwości zjedzenia kilograma na raz, choć i tak nie dałabym fizycznie rady. Jako że mój dzienny limit węglowodanów to 40g, tych 77 z kilograma truskawek wystarczy mi na dwa dni. Tak czy inaczej, truskawki górą, dobre bo polskie, słodkie dojrzewające w słoneczku, czerwone. Mniam:)

Truskawki mają też mnóstwo różnych witamin, oczywiście w małych ilościach, ale zawsze coś. Za to mają dużo witaminy C, więc warto je jeść zamiast łykania tabletek na odporność, która przy byciu na diecie znacznie słabnie, wiem po sobie. I jak to dobrze, że nie mam na nie uczulenia! Wszystkim truskawkowym łakomczuchom, jak i sobie, życzę smacznej truskawkowej uczty:)

sobota, 12 maja 2012

Kiedy ktoś zaprosi cię na spaghetti, a Ty nie możesz go zjeść...

...bo jesteś na diecie oczywiście, tak jak ja. Jutro mijają dwa tygodnie, dwa tygodnie bez słodyczy, chleba, tłuszczów, ciężkostrawnych dań, pełnych dań restauracyjnych... A tu nagle zaproszenie na spaghetti bolognese. Jak sobie poradziłam? Zjadłam odrobinę sosu (w miarę lekkiego, składającego się z mięsa mielonego i pomidorów z puszki z ziołami) i zamiast makaronu: fasolka szparagowa. Lekko posypane serem żółtym. Grunt to samozaparcie:) Zdjęcia nie przesyłam - nie będę profanować włoskiej kuchni, którą niegdyś ubóstwiałam, a dziś tylko znam z opowiadań:)

niedziela, 6 maja 2012

Dietetyczne lody z moją małą modyfikacją

Lody przed dodaniem białek
Lody przed zamrożeniem

Lody podczas mieszania w zamrażarce
Gotowe po zamrożeniu
Parę dni temu podawałam przepis na dietetyczne lody według waniliowo.blox.pl. Dziś niedziela, więc postanowiłam je przyrządzić. Niestety napotkałam wiele problemów: brak aromatów w domu i maszynki do lodów oraz niechęć do mielenia twarogu:) Ale mój apetyt na nie pokonał te przeszkody.  Przyrządziłam je więc i już żałuję:) Ich wygląd zniechęca, ale smak jest bardzo dobry (jak na dietetyczne lody). Nie zmieliłam twarogu, ale mieszałam w zamrażarce kilkakrotnie przez parę godzin. Dodałam jeszcze cynamon. Nie jest źle:)

sobota, 5 maja 2012

Dietetyczny focus: STEWIA

Stewia - bezkaloryczny naturalny słodzik. Mit czy bajka? Postanowiłam to sprawdzić.
Cudownie reklamowany produkt, choć próżno go szukać w telewizji. Stewia.info.pl podaje takie informacje:
Zdjęcie: urbangardeningpanama.com
  • Stewia to w pełni naturalny słodzik
  • Ma zero kalorii
  • Jest słodszy do 250-450 razy od cukru (sacharozy)
  • Rozpuszczalny w wodzie i alkoholach
  • Odporny na wysoką temperaturę (do 200 °C) – może być używany do pieczenia i gotowania
  • Stabilny w kwaśnych i zasadowych płynach (pH 3-9)
  • Może być długo przechowywany
  • Stewia nie powoduje próchnicy zębów
  • Stewia jest bezpieczna dla diabetyków – nie podnosi poziomu cukru we krwi
  • Stewia jest bezpieczna dla osób chorych na fenyloketonurię (PKU)
  • Stewia jest nietoksyczna – testowana na zwierzętach i stosowana przez ludzi od wielu lat bez niepożądanych efektów
  • Słodziki ze stewii nie ulegają fermentacji
  • Stevia może być uprawiana samodzielnie 
 Własnym oczom nie wierzę - ideał? Anglojęzyczne strony mówią nam jednak coś o skutkach ubocznych spożywania stewii: 
  • wzdęcia
  • bóle mięśniowe
  • nudności
  • zawroty głowy
  • odrętwienie
  • w niektórych przypadkach bezpłodność (!) - niepotwierdzone i podawane w wątpliwość badania
  • niektóre badania wykazały możliwość wystąpienia raka (!!!) - j.w.
  • obniżenie ciśnienia krwi
Zrobiło się niebezpiecznie...  Czy warto ryzykować? Roślina ta uprawiana jest od tysięcy lat, więc czy powyższe argumenty na nie mają sens? Zaryzykuję. Kupiłam przed chwilą stewię w tabletkach za niewiele ponad 20zł / 300 tab. z wysyłką. Jednak o możliwości wystąpienia raka mogę dowiedzieć się dopiero za co najmniej parę lat, choć anglojęzyczna Wikipedia uspokaja: No evidence for stevia constituents causing cancer or birth defects has been found. Czyli jednak nie powoduje raka. Cieszy mnie to. O wzdęciach i innych skutkach ubocznych będę pisać już niedługo, paczka dojdzie w przyszłym tygodniu.

Weekendowe łasuchowanie: dietetyczny sernik

Dziś podaję przepis na mój dietetyczny sernik, bardzo ubogi, niskowęglowodanowy.

Składniki:
wiaderko sera (najlepiej niskotłuszczowego) do serników
6 jajek
10 rozdrobnionych tabletek słodzika lub specjalny słodzik do pieczenia (ja używam tabletek ze względu na brak tego specjalnego w domu, ale noszę się z zamiarem zakupu tego drugiego w niedalekiej przyszłości)
6 łyżek zmielonych otrębów pszennych
2 łyżeczki proszku do pieczenia

Zdjęcia: emeraldgirl
Wykonanie:
Ser wyłożyć do większej miski, utrzeć żółtka, ubić osobno białka, wszystko dodać do sera, wsypać otręby i proszek do pieczenia, dodać słodzik. Piec w temperaturze 180st. przez ok. 70 minut.



Może nie jest to najbardziej wyszukane ciasto pod słońcem, ale znakomicie sprawdza się w roli dietetycznego zamiennika. Życzę smacznego:)


"Przełom w odchudzaniu" według Wirtualnej Polski i... mój "przełom"

 Dziś na głównej stronie Wirtualnej Polski pojawił się taki oto tekst na temat "nowej" diety Josepha Mercola (pisownia oryginalna):

Ograniczasz tłuszcze, drobiazgowo liczysz kalorie, a waga ani drgnie? Amerykański lekarz Joseph Mercola uważa, że głównymi winowajcami są produkty zbożowe. I zaleca rezygnację z chleba i innych produktów zbożowych. Czy ta dieta stanie się równie popularna jak dieta Dukana? Już najmniejszy kęs chrupiącej bułeczki czy chleba sprawia, że masz ochotę coś zjeść. A często jest to coś słodkiego! Dzieje się tak, ponieważ zboża zwiększają poziom glukozy we krwi, a tym samym powodują apetyt na słodycze. Co więcej, zwiększony poziom insuliny nie pozwala na korzystanie ze zgromadzonych zapasów tłuszczu, a więc go nie spalamy. Gdy insuliny jest dużo, zmniejsza się ilość glukagonu sprzyjającemu spalaniu tłuszczów i cukrów oraz ludzkiego hormonu wzrostu odpowiedzialnego za budowę masy mięśniowej. Wysoki poziom insuliny sprawia, że wciąż czujemy się głodni! Ta karuzela doprowadza do tego, że nie jesteśmy w stanie pozbyć się dodatkowych kilogramów. Jeśli chcesz schudnąć, powinnaś zacząć od ograniczenia produktów zbożowych. Dieta bez zbóż ma trzy fazy. Rozpoczyna się ją od fazy wstępnej, która trwa 72 godziny. Podczas niej możesz jeść trzy główne posiłki i cztery przekąski. Do każdego posiłku dobrze jest dodawać porcję białka (ryby, kawałek kurczaka, indyka, orzechy) oraz surowe warzywa, co ustabilizuje poziom cukru. Jedz co dwie godziny i do momentu, aż poczujesz się syta. Dzięki temu zrównoważysz przemianę materii i nie dopuścisz do napadów głodu. W diecie bez zbóż musisz wyeliminować nie tylko wszystkie produkty zbożowe, ale także cukier, słodzik i warzywa skrobiowe, m.in. ziemniaki. Słodkie warzywa (marchew, buraki) powodują szybki wzrost glukozy we krwi i w pierwszych fazach diety lepiej z nich zrezygnować. Warzywa, które możesz jeść bez obaw, to m.in. szparagi, kalarepa, botwina, szpinak, cykoria, brokuły, kalafior, cukinia, różne rodzaje sałat, kapusta, papryka. Oprócz zdrowych warzyw w diecie bez zbóż niezbędne są białka. Najzdrowszym źródłem są jajka, najlepiej przyrządzane w takiej formie, aby żółtko było płynne. Sięgaj po mięso oraz ryby (płastuga, dorsz, makrela, sardynki, tilapia). Oprócz wszelkich produktów zbożowych musisz pożegnać się z ciastami, lodami i cukierkami. Niedopuszczalne są słodzone napoje: kawa, herbata, coca - cola, soki owocowe. Z diety należy wyeliminować produkty zawierające kwasy tłuszczowe trans (gotowe wypieki, margaryna), ketchupy, słodkie marynaty, a także przetworzone oleje roślinne bogate w tłuszcze omega - 6 (słonecznikowy, kukurydziany). Możesz pozwolić sobie na niewielkie ilości sera, ale odstaw mleko. W pierwszych dwóch fazach diety nie wolno pić żadnego alkoholu, a w trzeciej można pozwolić sobie na czerwone wino.

Uważam, że rezygnacja z chleba, ziemniaków, makaronu i wszelkiego rodzaju zbóż jest zbawienna dla naszego organizmu.  Nie wspominając o słodyczach i w ogóle cukru, alkoholu w dużych ilościach czy tłuszczach niepochodzących z ryb czy oliwek. Nie mogę się jednak zgodzić, że owoce i słodzik będą blogować chudnięcie - wiem po sobie, że tak nie jest, a owoce (oczywiście w rozsądnych ilościach, bo w nich też jest sporo cukru w postaci fruktozy) mają dobry wpływ na przemianę materii i nie wyobrażam sobie nie jeść owoców, które w momentach nadejścia wielkiej ochoty na coś słodkiego, pomagają ją przezwyciężyć.

Oto moja dieta:
Jestem osobą pracującą i to intensywnie, nie mam czasu na robienie wyszukanych dań. Mam jednak kilka zasad, których trzymam się raczej sztywno. Unikam śniadań według zaleceń mojego lekarza, który uważa, że pierwszy posiłek zjedzony około południa będzie mieć lepszy wpływ na nasz organizm - całkowicie się z tym zgadzam. Rano wystarczy dobra herbata lub kawa bez cukru (można wspomagać się słodzikiem, jeśli komuś nie smakuje gorzka, odrobina mleka też nie zaszkodzi), choć za kawą nie przepadam i delektuję się herbatami świata. Jem wszystkie rodzaje ryb i chudych mięs, nie jem żeberek, a karkówkę tylko z grilla i bardzo rzadko, zawsze usuwam widoczny tłuszcz. Zero ziemniaków, zero makaronu, zero płatków, zero ryżu, żadnych płatków - po prostu nie jem zbóż pod żadną postacią, jedynie sporadycznie otręby. Nie unikam serów, jem twaróg, niekoniecznie 0% tłuszczu (po prostu chudy), jogurty naturalne, rzadko ser żółty (uwielbiam, lecz powszechni wiadomo, że jest tłusty). Jem wszystkie owoce, ale unikam bananów, winogron i arbuzów (nie lubię) ze względu na dużą zawartość cukru. Nie jem żadnych fast foodów, słodyczy ani sosów spod mięsa (zwłaszcza zabielanych mąką), lasagne, pizzy - wszystko to odpada. Jak sobie radzę w restauracji? Jak można się domyślić zamawiam sałatki, zawsze duże, wieloskładnikowe, nie unikam sosu jogurtowego, moje oczy jedzą razem ze mną. Zamawiam również mięso z grilla z sałatką, oczywiście bez dodatków w postaci frytek, talarków czy dufinek. Jem parówki, choć wiem, że to niezbyt dobra opcja, ale tylko z powodu braku czasu. Nie marudzę, gdy ktoś mnie częstuje, zawsze wybieram coś, co ewentualnie mogę zjeść. Jeśli ktoś mnie nie zna i czymś częstuję, to mówię, że jestem diabetykiem i mi nie wolno - działa. Kiedy z całą rodziną podjeżdżamy pod McDonald's na lody, zamawiam colę zero, a kiedy idziemy coś zjeść, biorę sałatkę z grillowanym kurczakiem. Nie odmawiam sobie ketchupu ani musztardy, oczywiście w małych, wręcz niewielkich ilościach. Jajka jem bez ograniczeń, zwykle do 3 dziennie, nie więcej, czasem wcale. Robię omlety z jajek i sera wiejskiego, urozmaicam sobie wszystko jak tylko mogę. Do smażenia używam tylko oliwy z oliwek, która zastępuje mi każdy rodzaj tłuszczu. Jem orzechy, zwłaszcza nerkowce i brazylijskie. Warzywa jem każde oprócz ziemniaków i tych, za którymi nie przepadam, a więc buraki, groszek, surowa marchewka. Często kupuję mrożonki, zwłaszcza kalafior i brokuły. Unikam kolacji, a jeśli już ją zjem, to nie później niż dwie godziny przed snem. Wspomagam się błonnikiem z ananasem (nie ma problemu z zaparciami), ale jabłko dziennie również daje niezłe rezultaty.
Cztery lata temu schudłam na "mojej" diecie około 15 kilogramów w miesiąc przy prawie codziennej jeździe na rowerze, zwykle godzinkę lub dwie. Teraz nie mam czasu na tak długie wyprawy, ale staram się ruszać, kiedy tylko mam okazję. Uważam, że moja dieta jest zdrowa i w miarę rozsądna.
Pozdrawiam wszystkich z nadprogramowymi kilogramami, tak jak ja.

piątek, 4 maja 2012

Pastelowe torebki


Pastelowych torebek szał. Wybrałam te najciekawsze propozycje asos.com oraz allegro.pl. Piękne kolory, zwłaszcza miętowej kopertówki obok. Trudno zdecydować się na jeden model:)



Emerald by Angelina, czyli zielone kolczyki Angeliny Jolie

Szmaragdowe kolczyki Angeliny są chyba jednymi z najpiękniejszych, jakie można było zobaczyć do tej pory na czerwonym dywanie. Postanowiłam przeszukać polskie e-sklepy w celu odnalezienia takich samych - bez skutku. Najbardziej podobne proponuje firma Decoy Art na allegro.pl. Oto trzy najciekawsze modele (jednocześnie nie będące wierną kopią oryginału):


Zdjęcia: Decoy Art na allegro.pl

The hottest in spring by Vogue

Vogue.com zrobił listę 50-ciu rzeczy, które w tym sezonie zasługują na miano must have. Baskinki, pastele, sportowe buty na koturnie, morskie torebki i sukienki. Spośród nich wybieram pastelową żółć oraz cudowne szpilki z metalowym czubkiem. Damski garnitur obok plus szpilki wydają się idealnym zestawem na rozpoczęty parę dni temu okres Komunii Świętych - modnie, niezbyt awangardowo i bardzo lekko.





zdjęcie: vogue.com

Ziaja Bloker - od teraz KWC

Portal wizaz.pl rozdał dyplomy KWC 2012. Wśród nagrodzonych pojawił się antyperspirant Bloker firmy Ziaja. Gratuluję mu, gdyż od kiedy trafił na półki sklepowe, na stałe zagościł w mojej kosmetyczce. Polecam, pomimo niezbyt przyjemnemu zapachowi oraz uciążliwej aplikacji: specyfik nieestetycznie wylewa się z opakowania. Poza tym hamuje wydzielanie potu pod pachami, nawet w upalne dni i podczas uprawiania sportu. Należy go jednak stosować regularnie, najlepiej nie po depilacji, bo może powodować swędzenie.

zdjęcie: emeraldgirl

wtorek, 1 maja 2012

Dietetyczne lody - sposób na ochłodę bez wyrzutów sumienia

Natknęłam się wczoraj na bloga Wypisz Wymaluj, http://waniliowo.blox.pl/html. Jest on pełen ciekawych i smacznie wyglądających przepisów, a apetyczne zdjęcia zachęcają do upichcenia choć jednej potrawy. Mnie, z racji bycia na diecie, zainteresowały lody opatrzone nazwą "Dieta proteinowa - lody dietetyczne lody". Uważam, że przepisy diety białkowej mogą zostać wykorzystane przez odchudzających się inną metodą niż Dukana. Ja na przykład zrezygnowałam z chleba, śniadań, słodyczy, alkoholu w dużych ilościach oraz szeroko pojętych węglowodanów, cukier jem tylko pod postacią owoców, a przepisy diety proteinowej wykorzystuję, gdy dopada mnie np. chęć przekąszenia czegoś słodkiego. Podaję przepis oraz zdjęcie zaczerpnięte z wymienionej strony (pisownia oryginalna):

Składniki:
250 g sera twarogowego 0% tłuszczu
2 łyżki jogurtu 0% tłuszczu
75 g słodziku w proszku
3 żółtka
2 białka
dowolny aromat (u mnie rumowy).

Wykonanie:
Połączyć wszystkie oprócz białek składniki i dokładnie zmiksować (używałam blendera) - na gładką masę bez grudek (trzeba wymieszać naprawdę bardzo dokładnie). Ubić białka i zmieszać z masą. Dodać do maszynki do lodów i zamrozić wg zaleceń producenta maszynki.
* jeśli ktoś nie posiada maszynki do lodów - masę można wylać do pucharków i włożyć do zamrażarki, od czasu do czasu przemieszać.



Przepis oraz foto: http://waniliowo.blox.pl/2010/05/Dieta-proteinowa-lody-dietetyczne.html

Twórcom strony Wypisz Wymaluj gratuluję ciekawych pomysłów:)

Dieta z przyjemnością: przepis na smażone jabłuszka

Jako, że od paru dni jestem na diecie, chcę się podzielić moimi sposobami na chudnięcie z przyjemnością. Zrobiłam dziś deser, który zaspokoił moją potrzebę zjedzenia czegoś słodkiego. Smacznego wszystkim, którzy tak jak i ja, walczą z nadprogramowymi kilogramami :)

Przepis:
Na patelni rozgrzewam oliwę z oliwek, wrzucam obrane i umyte jabłuszka (tutaj 2). Smażę, aż się zarumienią. Rozdrabniam 3 tabletki słodzika, posypuję nimi jabłka, dodaję cynamon i aromat waniliowy, a na koniec trochę kokosu. Małe, a cieszy:)



Zdjęcia: emeraldgirl